Pokazywanie postów oznaczonych etykietą KRYOLAN. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą KRYOLAN. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 7 września 2015

Makijaż na macierzyńskim, czyli czy siedząc w domu warto się malować?

W zasadzie w tym poście chciałabym się z Wami podzielić jak wygląda mój codzienny/ niecodzienny makijaż oraz poruszyć kwestię makijażu kobiety będących na urlopie macierzyńskim/ wychowujących dzieci.

Czy siedząc w domu jest sens się malować tak jakbyście szły do pracy/szkoły na uczelnię? Czy jest na to czas?

Ja miałam ciężki okres zaraz po porodzie i przez kolejne kilka miesięcy. Nie było czasu nawet na spokojne zjedzenie obiadu na ciepło. Niewykonalne. W zasadzie byłam tak nie wyspana i padnięta, że każdą wolną chwilę (której nie było!) poświęciłabym na spanie! Teraz dalej jest ciężko, ale coraz lepiej:) Ćwiczę regularnie i w końcu zaczynam w miarę normalnie żyć. Są jednak dni, że moja pielęgnacja opiera się jedynie na umyciu twarzy, stonizowaniu skóry, nałożeniu kremu i to tyle.  I dobrze, skóra ma czas na odpoczynek:). Najczęściej wtedy jednak nigdzie nie wychodzę lub wychodzę maksymalnie na spacer z dziećmi, podczas którego śpią, zakładam na nos okulary i... czuję się świetnie! Często jednak stosuję krem BB dla lepszego samopoczucia, ostatnimi czasy zachwycam się jednak kremem CC od Bielendy oraz kremem brązującym od Altery.

Ogólnie jak już gdziekolwiek idę do "ludzi" to obowiązkowymi elementami mojego makijażu są:
  • podkład, puder
  • korektor pod oczy
  • tusz do rzęs
  • RÓŻ <3. Z kosmetyków modelujących twarz, to właśnie róże darzę największą miłością:)
  • jasna cielista, kredka na dolną linii rzęs. Dokładam ją często do tego szybkiego, codziennego makupu. Nie tyle po to powiększyć optycznie oczy, ale żeby wyglądać na mniej zmęczoną, widzę dużą różnicę z kredką na dolnej linii rzęs i bez niej, jeśli chodzi o moje zaczerwienione, niewyspane oczy. Obecnie wykańczam Białą kredkę od essence i zaczynam współpracę z kredką na linię wodną od makeup Revolution.
Również uwielbiane, ale nie "niezbędne":) na codzienne wyjścia:
  • rozświetlacz, nie jest może konieczny, ale również lubię znaleźć te kilka sekund więcej na blask i rozświetlenie mojego zmęczonego lica. Tym bardziej, że w tym sezonie króluje Strobing!
  • cienie w odcieniu brązów, beżu, brudnych róży, ZŁOTA <3

Moi "podstawowi" ulubieńcy codziennego makeup-u:

Dodaj napisBielende krem CC z efektem blur, brązujący krem od Altery, rozświetlacz Mary Lou Manizer, tusz do rzęs Colossal, korektor maybelline Affinitone, Makeup Revolution kredka na linię wodną INNER EYE, paleta róży Makeup Revolotion

Ta "czarna" kredka to rozświetlacz w odcieniu nude na linię wodną od Makeup Revolution. Jest naprawdę świetny! Doskonale ukrywa ślady nieprzespanej nocy:)

A teraz kremik brązujący, który pokochałam okresie wakacyjnym:


Tani jak barszcz, dałam za niego niecałe 5zł! Wtapia się w skórę, nadając równocześnie zdrowy, świeży i wypoczęty look.

Całość wygląda mniej więcej tak:



Niestety nie mam odpowiedniego sprzętu/ nie potrafię zrobić porządnych zdjęć, na których wszystko byłoby widać jak należy, nigdy nie udało mi się sfotografować moich makijaży tak żeby odzwierciadlały rzeczywistość, nie widać dobrze ani kolorów, ani nic:/ A z programów do obróbki od tej pory nie miałam zbytnio od czynienia, jedynie w Picassie się trochę bawiłam, ale program dość prymitywny. Może czas to zmienić?






Jeśli mam chwilkę czasu i decyduję się na modelowanie powiek cieniami, to podkreślam wtedy również brwi. Ich dolną granicę zaznaczam kredką do brwi CATRICE w odcieniu 020 Date With Ash-ton., a całość wypełniam  najjaśniejszym cieniem  z zestawu o stylizacji brwi od essence - eyebrow stylist set 01 przy użyciu pędzelka Inglot T31.
A co z ustami? Pilnuję przede wszystkim nawilżenia, a szkoda, bo usta podkreślone pomadką prezentują się naprawdę kobieco, ale uwierzcie, ja nie mam na to czasu! Najczęściej kończy się na carmexie i ew szybkim błyszczyku:)

Aha i w weekend staram się jednak wyglądać "dobrze", bo chcę się podobać swojemu mężowi ;), w sobotę jest to delikatny makeup, prawie że no-makeup:), a w Nd zawsze funduję sobie coś ekstra:)

Czy warto się malować więc prawie nie wychodząc z domu?

Za makijażem:
-lepszy wygląd = lepsze samopoczucie. A lepsze samopoczucie wpływa nie tylko na naszą kondycję psychiczną i zdrowotną, ale również otoczenia, czyli dziecka/dzieci i męża:)

Przeciw:
-Gdy mamy roboty naprawdę sporo, a dziecko nie pozwala prawie na nic, tracimy cenny czas, zarówno na makijaż jak i demakijaż. A zaległości w domu narastają...

To takie moje spostrzeżenia, a więc podsumowując ja uważam, że warto. Jeśli kóraś kobitka ma inne zdanie, czy zauważa inne plus/ minusy to zapraszam do dyskusji:)

Follow on Bloglovin

Za każdy komentarz serdecznie dziękuję. Prędzej czy później również do Ciebie zajrzę:) Będzie mi miło jeśli zaobserwujesz mojego bloga, jeśli spodoba mi się u Ciebie, odwdzięczę się tym samym:)

środa, 16 kwietnia 2014

KRYOLAN Anti-Shine Powder - niezawodny puder matujacy

Jeśli masz cerę mieszaną, tłustą, trądzikową, a do tej pory nie używałaś jeszcze pudru matujacego od KRYOLAN-u, to czas najwyższy to zmienieć! To jest jeden z moich ulubionych, niezastąpionych kosmetyków. Parę słów o marce:
Firma KRYOLAN  GmbH jest uznawana za wiodącą firmę w świecie w dziedzinie produkcji środków charakteryzatorskich, kosmetyków kolorowych i pielęgnacyjnych. Naukowcy firmy KRYOLAN przy współpracy z renomowanymi dermatologami tak dobrali składniki, aby kosmetyki mogły być stosowane na skórę każdego typu.
KRYOLAN Anti-Shine Powder
Opakowanie i pojemność: 30 gram!!!! Plastikowy słoiczek z sitkiem. Opkowanie duże i specyficzne, ale solidne - musiałaby chyba po nim ciężarówka przejechać, żeby pękło...
Cena: ja płaciłam ok 55 zł, teraz jest trochę drożej
Termin przydatności: 24M od otwarcia
Działanie: Moim typowym problemem, jako posiadaczki cery mieszanej, jest świecenie się skóry w 
strefie T. Mi się jednak wydaje, że się wyjątkowo błyszczę, ale przede wszystkim na czole. Puder jest magiczny - opakowanie ma dziwne, sam puder - biały, jest to puder ryżowy <klik>. Bieli jednak minimalnie, chociaż nie powinien może wcale, ale efekt bielenia jest naprawdę nieznaczny. W przypadku pudrów ryżowych, bielenie jest zależne od skóry. 
Magiczne ma jednak działanie, skóra staje się matowa, świeża, gładka - jedno machniecie pędzlem jest jak pociągniecie magicznej rożdżki. Nie wolno jednak przesadzić z iloscią. 
Mimo, że na drugim miejscu na składzie INCI znajduje się talk, nie zauważyłam, żeby zapychał mi pory. Ponadto, talk jest kontrowersyjnym składnikiem pudrów, w niektórych miejscach podawany jest jako substancja komedogenna, już o rakotwórczości nie wspominajac, a w innych jako polecana do pudrów dla cery trądzikowej...
KRYOLAN Anti-Shine Powder
KRYOLAN Anti-shine to najlpeszy puder matujący jaki do tej pory miałam, ale w przypadku mojego dziwnego czoła, nie zapewnia matu na cały dzień. To jest w moim przypadku niemożliwe. Przesypałam go do niewielkiego pudełeczka, które z powodzeniem noszę w torebce w razie czego. Wolę jednak mieć przy sobie bibułki matujące, i z nich korzystam najczęściej. 

Puder jest niezwykle WYDAJNY. Mam go już prawie 2 lata, co oznacza, że już czas wymienić na nowy. Nie zużyłam nawet połowy! Szkoda, że nie go produkują w mniejszych opkaownaiach...
Mam zamiar jednak dogadać się z kimś, kupić jedno opakowanie i rozsypać na 2 osoby. Awykonale jest zużycie dla mnie 30 gram tego pudru w przeciagu 2 lat;)

Skład: DIMETHYLIMIDAZOLIDINONE RICE STARCH, TALC AND MAY CONTAIN: [+/- TITANIUM, DIOXIDE CI 77891, IRON OXIDES CI 77491, CI 77492, CI 77499, ULTRAMARINES CI 77007, YELLOW 5 LAKE CI 19140].

 ocena: 6/6

Follow on Bloglovin

Przeczytałaś/eś? Wyraż swoją opinię, bardzo mi na niej zależy:)